Wyspa niebieskich lisów. Legendarna wyprawa Beringa – Stephen R. Bown

”Wyspa Niebieskich Lisów” Stephena Browna, to książka, która w wywarła na mnie duże wrażenie. Jest to świetnie napisana relacja z największej wyprawy naukowej w historii ludzkości,  Wielkiej Ekspedycji Północnej. Na czele rosyjskiej ekspedycji stał Vitus Bering, którego nazwisko jest upamiętnione na wielu obiektach geograficznych. Autor książki, Stephen R. Brown, wykonał niesamowitą pracę historyka i drobiazgowo przedstawił zarówno okoliczności wyprawy, a także jej przebieg. Opisana determinacja uczestników wyprawy przywodzi na myśl takie wydarzenia, jak choćby ekspedycję sir Ernesta Shackletona, więc tym bardziej cieszy fakt, że doczekała się tak dobrego opisu.

Pomysł na wyprawę zrodził się w umyśle cara Piotra I, który już mając 26 lat  chciał na wiele sposobów udowodnić że Rosja także jest światowym imperium idącym z duchem czasu (m.in. świetnie to pokazuje scena golenia bród Bojarom). Wyprawa naukowa miała na celu ustalić nową drogę morską z Syberii do Nowego Świata i sprawdzić czy oba kontynenty są ze sobą połączone. Już samo dostanie się do Kamczatki (m.in. spływając największymi rzekami Azji) było nie lada wyzwaniem.

Bering nigdy nie był jedynym niekwestionowanym liderem Wielkiej Ekspedycji Północnej, zwłaszcza w jej najbardziej dramatycznych momentach, to miał ogromny udział w zainicjowaniu wyprawy i w żmudnych, ale zasadniczych przygotowaniach na Syberii. Śmierć odebrała mu jednak możliwość opowiedzenia tej historii własnym głosem i zadanie to pozostało innym.

W roku 1924 na czele wyprawy, określaną Pierwszą Ekspedycją Kamczacką, postawiono duńskiego żeglarza Vitusa Beringa, który służył w rosyjskiej marynarce. Cztery lata później wypłynął on z Kamczatki na odległość około 200 km w głąb Pacyfiku i dotarł do cieśniny łączącej oba kontynenty. Kilkadziesiąt lat później James Cook nazwał tą cieśninę jego imieniem, choć tak naprawdę „odkrył” ją Rosjanin Siemion Dieżniow w roku 1648. Sam Bering z powodu mgły nie mógł zobaczyć drugiego kontynentu, więc ostatecznie nie miał pewności czy oba lądy są połączone. W roku 1730 okręty Pierwszej Ekspedycji Kamczackiej wracają do Sankt Petersburga, a sam Bering wysuwa plan drugiej ekspedycji, która właśnie jest głównym tematem książki.

Żródło: https://www.britannica.com/biography/Vitus-Bering

Z czasem, pod wpływem ambicji carycy Anny Iwanowej, pomysł kolejnej wyprawy, rozrósł się od niesłychanych rozmiarów. Już nie tylko chodziło o  odkrycie drogi do Ameryki, ale także o przeprowadzenie kompleksowych badań z takich dziedzin jak geografia, etnografia czy biologia. Koszt wyprawy obliczono na półtora miliona rubli, czyli jedną szóstą ówczesnego budżetu Rosji.  Niektóre źródła mówią o przeszło trzech tysiącach uczestników, w tym naukowcach, żeglarzach, żołnierzach i rzemieślnikach, zaangażowanych w prace przez cały okres przedsięwzięcia. Oficjalnie Druga Ekspedycja Kamczacka, znana jako Wielka Ekspedycja Północna wyruszyła z Sankt Petersburga w 1733 roku. Jednakże dopiero po 7 latach, w Ochocku, ukończono budowę okrętów: „Św. Piotr” i „Św. Paweł”, na których odbyła się najważniejsza część wyprawy czyli eksploracja wód Pacyfiku. Już kilkanaście dni po wypłynięciu z Pietropawłowska, w wyniku sztormu, drogi obu okrętów się rozdzielają na zawsze. Okręt Św. Pawła dowodzony przez Aleksieja Czirikowa 15 lipca 1941 roku dostrzega wybrzeża Ameryki Północnej i wpływa do Zatoki Alaska. Problemy z uzyskaniem wodny pitnej, nawet poprzez próby nawiązania kontaktu z tubylczymi   Aleutami, a do tego epidemia szkorbutu, uniemożliwiają dalszą eksplorację. Załoga tego statku wróciła na Kamczatkę 10 października, ale uszczuplona o 15 pozostawionych ludzi na Alasce i sześciu zmarłych na szkorbut.

Podczas drugiej nocy na lądzie Steller, Plenisner i Liepiechin zetknęli się po raz pierwszy z pewnym stworzeniem, które nie tylko potwierdzało teorię
Stellera, iż miejscowe zwierzęta nie miały wcześniej kontaktu z ludźmi, lecz także miało naznaczyć ich zimę: był to lis niebieski, Vulpes beringensis, odmiana lisa polarnego. Zdawało się, że takich lisów jest tu nieskończenie wiele i nie były płochliwe. Plenisner i Liepiechin z miejsca zastrzelili osiem, a Steller zanotował: „ich liczba i tłustość, podobnie jak fakt, że się nie boją, niezmiernie mnie zdumiały”

Jednak o wiele gorszy los spotkał  załogę okrętu Św. Piotra, dowodzonego przez Beringa. Również oni wpływają do Zatoki Alaska, zaledwie kilka dni później. 20 lipca docierają do Wyspy Kayak, gdzie schodzą na ląd w poszukiwaniu wody i w celu pobrania próbek roślin i zwierząt. W drodze powrotnej również zmagają się ze szkorbutem i problemami z nawigacją, w wyniku których wpływają do Zatoki Komandorskiej na Wyspie Beringa czyli tytułowej Wyspy Niebieskich Lisów. Tak nazywa się odmiana lisa polarnego, który mocno dał się we znaki członkom załogi (m.in. zjadając zmarłych zanim  zdążyło się ich pochować). Zresztą opisy walk z lisami i polowań nie należą do łatwych w lekturze. Nękani przez lisy, głód, warunki pogodowe, szkorbut i własne umysły są zmuszeni do spędzenia tam zimy. Wielu członków załogi, także sam Bering umierają w ciągu kolejnych miesięcy. Dopiero polowania i zbierane rośliny według wskazówek Georga Sellera (wcześniej mocno pogardzanego członka załogi, na co sam częściowo zasłużył) powodują, że warunki bytowe na wyspie się poprawiają. Dla mnie właśnie ta część książki była najciekawsza, gdyż przedstawiała codzienne zmagania z naturą i samym sobą (choćby plagą hazardu). Na wiosnę pozostali przy życiu decydują się na budowę nowego i mniejszego okrętu. 13 sierpnia wypływają  z Wyspy Bering by niecałe dwa tygodnie później dotrzeć do Zatoki Awańczyńskiej na Kamczatce.  Rosyjski senat rok później oficjalnie rozwiązuje Drugą Ekspedycję Kamczacką.

Bering (po lewej) i Chrikov w 1741 – Igor Pshenichny, 1989. Central Naval Museum, st. Petersburg.

Co mi się bardzo podobało w książce, to że autor nie ogranicza się do opisu samej wyprawy, ale przy okazji porusza wiele ciekawych wątków przedstawiając odpowiednie tło historyczne, czy to poprzez opisanie Rosji za czasów Piotra I, czy jak radzono sobie ze szkorbutem albo wyznaczaniem długości i szerokości geograficznej. Autor poświęcił też sporo miejsca na przedstawienie opisu relacji pomiędzy uczestnikami wyprawy, co pozwala obserwować zmiany zachowań ludzkich w sytuacjach ekstremalnych. Nie ograniczył się jednak do samych członków załogi. Uwzględnił m.in. wpływ jakie miały te wyprawy zarówno na środowisko (patrz cytat), a także na pierwotnych mieszkańców zamieszkujących Syberię i Alaskę.

Kiedy marynarze wrócili z podróży, ich opowieści o obfitości wydr morskich na Aleutach i Alasce wywołały w Pietropawłowsku wielkie emocje. Wkrótce dotarły one do Ochocka i innych syberyjskich miast. W następnym roku okręt pełen myśliwych powrócił z ładunkiem tysiąca sześciuset futer wydr, dwóch tysięcy futer kotików i dwóch tysięcy futer lisów niebieskich.W ciągu czternastu lat prawie całkowicie ogołocono Wyspę Beringa z wydr morskich, lwów morskich, kotików i lisów, a myśliwi zdążyli przenieść się dalej na wschód, gdzie od czasu do czasu wdawali się w krwawe potyczki z Aleutami. Jedna z wypraw w 1768 roku wróciła z czterdziestoma tysiącami futer kotików, dwoma tysiącami futer wydr, niemal siedmioma tonami kości słoniowej morsów i ogromną ilością wielorybich fiszbinów.

Zawartość książki, a jednocześnie sposób jej napisania sprawiają, że można tu mówić o połączeniu literatury popularnonaukowej z przygodową, co w moim mniemaniu Stephen Brown zrobił wyśmienicie. Polecam, szczególnie na jesienne i zimowe wieczory.

2 myśli w temacie “Wyspa niebieskich lisów. Legendarna wyprawa Beringa – Stephen R. Bown

Dodaj komentarz